Lusia wstała dziś bardzo wcześnie rano. Obudziły ją promienie słońca, które wpadały przez okno i ogrzewały jej buzię. Postanowiła poprosić rodziców, żeby po śniadaniu wybrali się na spacer.
- To doskonały pomysł! Może poszukamy pierwszych oznak wiosny?- zapytała mama.
- Jakich oznak?- zainteresowała się Lusia. Pierwszy raz słyszała to dziwne słowo. Nie rozumiała jego znaczenia.
- Oznaka to inaczej zapowiedź czegoś, na co czekamy. Zwiastunem nadchodzącej wiosny są kwitnące kwiaty, pąki na drzewach, rozśpiewane ptaki i latające motyle. Wiesz, gdzie to wszystko znajdziemy? W lesie!
Słowa te brzmiały wprost magicznie. Zima, którą Lusia także lubiła, powoli zaczynała ją nudzić. Postanowiła dobrze się przygotować na spotkanie z wiosną. Do plecaka zapakowała termos z herbatą, pyszne ciasteczka i ulubioną zabawkę- Jeżyka, z którym nigdy się nie rozstawała. Chciała pokazać mu piękno budzącej się ze snu przyrody. W plecaku zostało jeszcze sporo miejsca, w sam raz na skarby z lasu!
Czas ruszać w drogę. Rodzice postanowili, że odwiedzą miejsce niedaleko ich domu. Maszerowali raźnym krokiem, aż w końcu krajobraz zaczął się zmieniać. Zrobiło się ciszej, spokojniej. Nie widać już było domów, lecz drzewa, które rosły jedno obok drugiego. Szum aut zastąpił śpiew ptaków.
- Tato, czy to właśnie tutaj znajdziemy wiosnę?- spytała.
- Ja już ją widzę. Przyjrzyj się dokładnie, może ty też ją odnajdziesz.
Lusia, za namową taty, rozejrzała się dookoła. Jej uwagę przykuł malutki, żółty motyl. Leniwie przelatywał nad ścieżką, którą szli. W oddali dostrzegła żółte kropki, które okazały się być wiosennymi kwiatami. Tak, jak zapowiadała mama, na drzewach widać już było zielone listki.
- Tato, tato! Ja też ją widzę! Wiosna przyszła do lasu!- krzyczała radośnie.
Postanowiła, że zbierze kilka kamieni i patyków, które w domu poukłada na półce w swoim pokoju. To będzie pamiątka z pierwszego spotkania z nową porą roku. Jeden kamyczek spodobał jej się szczególnie… Był cały biały, w kształcie serca. Nigdy dotąd takiego nie widziała. Aby go nie zgubić, schowała znalezisko do kieszeni.
Lusia przyniosła z lasu wiele skarbów. Do domu wróciła zmęczona, ale szczęśliwa. Po kilku godzinach przypomniała sobie, że w jej kieszeni nadal tkwi wyjątkowy kamień. Zupełnie o nim zapomniała! Na szczęście, nie zgubiła go. Wzięła niezwykły przedmiot w dłonie i poczuła coś dziwnego. Kamień był ciepły, bardzo ciepły. Nie mogła uwierzyć w to, co czuje. Nagle, na jej oczach, zaczął zmieniać kolor. Czystą biel zastąpił wzór przypominający tęczę. Lusia zaczęła obracać kamień w rękach, żeby lepiej mu się przyjrzeć. W tym momencie pokój zaczął wirować.
„Co się dzieje? Dlaczego wszystko się kręci? Skąd ten wiatr?”- zastanawiała się dziewczynka. Zaczynała się bać, ponieważ rozmowy rodziców cichły, a ona czuła, że unosi się w powietrzu. To mało powiedziane, ona leci! Szybko, jak samolot odrzutowiec albo samochód rajdowy….
Nagle świat przestał wirować, dziwne uczucie w jej brzuchu zniknęło, lecz…. Bach! Co to było za lądowanie! Zupełnie się tego nie spodziewała. Ostrożnie rozejrzała się dookoła.
-Jak to, znowu las? Przecież już wróciliśmy ze spaceru.
Bez rodziców wcale nie czuła się bezpiecznie. Martwiła się o to, jak wróci do domu. Nieoczekiwanie usłyszała jakiś hałas. „Co to takiego? Trochę jak szczekanie psa, trochę jak popiskiwanie myszki…”. Tego dźwięku nigdy nie słyszała. Postanowiła sprawdzić jego źródło.
Po niedługim czasie oczom jej ukazał się niezwykły widok. Na wielkim kamieniu siedział lis, który płakał.
- Ciekawe, dlaczego jest taki smutny?- zastanawiała się głośno.
- Jest mi przykro, ponieważ nie mam przyjaciół- odpowiedział.
Znowu wydarzyło się coś niezwykłego! Lusia rozumiała mowę zwierząt.
„To wszystko sprawka tego kamienia. On chyba jest magiczny. Teraz wszystko rozumiem. Dzięki niemu przeniosłam się tutaj i znalazłam to biedne zwierzę. A na dodatek mogę z nim porozmawiać! W takim razie postaram się mu pomóc”- zadecydowała odważnie.
- Lisie, dlaczego nie masz przyjaciół?
- Wszyscy się mnie boją. Nazywają chytrusem, uciekają przede mną, zamykają się w swoich domach. A ja przecież nigdy nie zrobiłem nikomu nic złego!- odparł płaczliwie.
- Kto tak twierdzi?
- Ci, którzy mieszkają w gospodarstwie, niedaleko stąd. Czasem przychodziłem tam, żeby z kimś porozmawiać. Niestety, zawsze mnie przeganiali… Mówili, że psu jedzenie zjadłem, kurom jajka zabrałem. A to nieprawda! Ja chciałem tylko się pobawić.
- Och, jakie to smutne! Zrobię wszystko, żeby Ci pomóc. Musimy razem wybrać się do tego domostwa. Skoro umiem rozmawiać i ze zwierzętami, i z ludźmi, wytłumaczę wszystkim, jaka jest prawda.
Nie czekając długo, ruszyli w drogę. Nie uszli jednak zbyt daleko, ponieważ uwagę Lusi ponownie przykuł jakiś hałas. Tym razem był to odgłos szarpania, łamania gałęzi.
- Szybko, ktoś chyba wpadł w pułapkę!- wykrzyknęła dziewczynka.
Miała rację. Po krótkiej chwili zobaczyli kurę, która zaplątała się pnącza leśnych roślin i nie mogła wydostać się z krzaków.
- Lisie, Ty masz ostre zęby, więc przegryź bluszcz, ja zajmę się gałęziami!
Szybko udało im się uwolnić kurę. Była bardzo wystraszona. Gdy zobaczyła, komu zawdzięcza wolność, zdumiała się.
- Lisie, uratowałeś mnie! Bez Twojej pomocy spędziłabym całą noc w ciemnym lesie. Dziękuję! Jak mogę Ci się odwdzięczyć? – zapytała wzruszona.
- Pozwól mi się lepiej poznać. Przekaż wszystkim w gospodarstwie, że nie jestem groźny, chcę tylko zdobyć przyjaciół. Niech nie uciekają na mój widok, nie wyganiają mnie. Smutno mi, gdy jestem tu sam- odparł skromnie.
- Mam pomysł! Wróć razem ze mną do mojego domu. Opowiem moim przyjaciołom, jak mnie uratowałeś, przedstawię Cię innym zwierzętom. Kto wie, może pies Burek pozwoli Ci spać w swojej budzie?
Lusia uśmiechnęła się zadowolona. Jej misja dobiegła końca. Lis zdobył przyjaciółkę, mogła więc wracać do domu. Tylko jak? Ostrożnie wyjęła magiczny kamień z kieszeni. Poczuła, że znowu robi się gorący. Tak jak poprzednio, obróciła go trzy razy i cały las zaczął wirować. Za chwilę znowu będzie w domu.
Gdy zasypiała, rozmyślała o tym dziwnym spotkaniu. Zrozumiała, że nie można tak łatwo oceniać innych. Czasem to, co słyszymy o kimś, może okazać się nieprawdą. Każdy z nas zasługuje na przyjaźń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz